Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

wtorek, 6 grudnia 2016

Łąki Łan - „Syntonia” [Recenzja]

Łąki Łan ponoć rozpoczął swoją przygodę od jam session w Warszawie, co zaowocowało zespołem, który granie na żywo ma we krwi, a swoimi osobowościami i muzyką porywa słuchaczy. Teraz powraca z nowym dziełem – albumem zatytułowanym „Syntonia”. Syntonia to, zdaje się po grecku, współbrzmienie i oznacza sposób odnoszenia się do ludzi z chęcią ich bliższego poznania, zrozumienia ich pragnień, nawiązania kontaktu emocjonalnego etc. Czy taki kontakt udało się artystom – niezwykle barwnym postaciom –nawiązać ze mną – słuchaczem? Zbadajmy ten temat!


Podobno po zażyciu LSD człowiek ma poczucie zmiany kształtów, wyeksponowania barw. Może okładka „Syntonii” to skutek uboczny muzyki, która naprawdę działa jak narkotyk? Sam nie wiem. Spodziewałem się czegoś lepszego niż krzykliwe, rozmyte barwy, bo zazwyczaj okładki tego zespołu mnie zaskakiwały, by przypomnieć choćby okładkę płyty zatytułowanej „Armanda”. Możliwe, że niektórzy z Was dostrzegą tu coś więcej. Ja nie widzę. Dla mnie nie jest to okładka ani na minus, ani na plus. Krótko mówiąc: przeciętna.

Łąki Łan przyzwyczaił słuchaczy do tego, że porywa za sobą energią i pomysłowością, co bardzo dobrze świadczy o muzykach. Nie dziwi mnie zatem opinia, że koncerty zespołu są magiczne (wiem ze źródełka rodzinnego, ha, ha). Można też pokusić się o zdanie, że ekipa jest dość osobliwa – prawda? Ale to dobrze, ta niecodzienność zaciekawia i o to chodzi. Słuchacz całkowicie może się oderwać od prozy życia i przestać myśleć, zagłębiając się w rytm zwariowanych dźwięków. I dzięki temu grupa wydała już kilka albumów i zebrała masę fanów. Da się? Da.


Teraz w moje ręce wpada ich kolejne płytowe wydanie. Włączam krążek i szczęka opada do kolan. Kawałek „Mucha nie siada” w przeciągu dnia leci już z setny raz – tak dużo niesie ze sobą radości, pozytywnej energii i poczucia szczęścia. Również przy innych utworach z płyty czuć, że muzycy mieli sporo zabawy, kiedy ją nagrywali. Krążek stanowi ogromny mix syntezatorów, które razem z basem odgrywają tutaj główną rolę. Czy to wyszło? Oczywiście, że tak. Wszystko jest świadomie ułożone i zbalansowane. Nie ulega wątpliwości, że zespół położył nacisk głównie na taneczną i skoczną rytmikę, w której przeplatają się właśnie owe syntetyczne brzmienia. 

Oprócz tanecznych kawałków mamy też kompozycje bardziej zbite ze sobą, tworzące spokojniejsze klimaty. Mocny, mięsisty bas łagodzony jest tu elektroniką. Dawno nie słyszałem płyty, która pozwoliłaby mi na tyle uśmiechu, oderwanie się od szarzyzny dnia codziennego i zrelaksowanie. Interesującym utworem jest singlowy „Pola Ar”, w którym, tak jak wyżej napisałem, wszystkie skoczne rytmy są uzupełnione ciekawymi, elektronicznymi motywami, a w oddali słychać bas. Niestety, a może i „stety”, nie ma tutaj dużo dźwięków klasycznej gitary. Najbardziej słyszalna jest w utworze „Roznieczulacz Dusz”, w który wkrada się lekki przester, a na koniec jesteśmy raczeni solówką w klimatach zbliżonych do rocka. Oczywiście nie obyłoby się bez psychodelicznych dźwięków, rodem z horroru, przenikających przez słuchacza i pozostawiających gęsią skórkę. Najbardziej słyszalne są one w tytułowej „Syntonii”


Jednym słowem: muzyka na całej płycie jest na ogromny plus. Nic tak dawno nie przyniosło mi tylu radosnych wrażeń, szczególnie, że za oknami plucha. Z pewnością dźwięki zawarte na płycie mogą być lekarstwem na wszelakie strapienia, nie tylko na jesienne przygnębienie.
Jeżeli chodzi o linię wokalną, to tworzy ją swoista plątanina delikatności z rapem. Ciekawe połączenie, trzeba przyznać, ale jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że Paprodziad w wyjątkowy sposób urozmaica linie wokalne, co naprawdę działa, a co najważniejsze – nie nudzi. Mnie te wszystkie kompozycje z płyty przekonują. Zostały tak zbalansowane, że mamy czas na zmęczenie się skoczną zabawą, a potem chwilę oddechu i możliwość delektowania się harmonią, melancholią oraz ciekawymi syntetycznymi dźwiękami, dopełniającymi całość.


Warstwa liryczna jest tylko tłem i choć odnosi się do innej, absurdalnej rzeczywistości, gdzie nie chce się brać słów na serio, to jednak człowiek zaczyna układać sobie z nich w głowie jakieś ciekawe schematy. To też jest fenomenem grupy, że dostarcza teksty rozrywkowe, w których można doszukać się głębszego sensu. Sami artyści dają ogromną dowolność interpretacji. Jak mówią:
POLA AR – radosna, energetyczna, taneczna, piosenka o bezkresnej Miłości, która wypełnia Wszechświat.

Pola Ar może być kobietą, z którą chce się przeżyć całe życie.
Pola Ar może być dzieckiem, owocem miłości, w którym tli się kawałek nas samych.

Pola Ar jako niezwykli, różnorodni ludzie, którzy nas otaczają.

Pola Ar jako przyroda, natura, jej piękno, subtelność i mądrość z niej płynąca.

Pola Ar jako energia, pole morfogenetyczne, duch, który nas przenika, w którym jesteśmy zanurzeni i którego częścią jesteśmy.

Pola Ar jako Wyższa Świadomość, Źródło, Jaźń, Bóg, RA’’.

Tak właśnie brzmią teksty na najnowszej płycie zespołu. Właściwej treści nabierają dopiero w połączeniu z muzyką, co daje nam gotowy produkt, i to nie byle jaki.


Wszystko, o czym wspomniałem, składa się na jedną z lepszych płyt w bieżącym roku. Oczywiście moim zdaniem, bo pewnie znajdą się osoby, które zapytają: „Ale jak to? Przecież to czysta rozrywka, nie ma nad czym się pochylić, zastanowić, bla bla bla...”. Tyle że rozrywkowy charakter płyty nie umniejsza jej wartości. Mnie zabrała ona w ciekawą podróż przez inną, niezwykłą krainę, jaką tworzą artyści, równie barwni jak ich dzieło . Dlatego ja płycie daję do dziennika 9/10 – za kawałki takie jak „Mucha nie siada”, który jest megapozytywny i na pewno nie raz jeszcze popłynie z moich głośników, za utwór „To Remember” z delikatnością w czystej postaci i niepowtarzalnym klimatem, oraz za kilka innych piosenek, dzięki którym album ten układa się w niepowtarzalną całość, a także za użycie elektroniki we właściwy, wyważony sposób. Artystom życzę powodzenia! A sobie życzę, aby spełniło się moje marzenie, by znaleźć się na ich koncercie.


Recenzja - Przemek Ustymowicz
Korekta - Dźwiękami Inaczej
Link do płyty: https://play.spotify.com/album/67x8nMbnmsYrOiSs92AMSH
Zachęcam do zbiórki, której cel przeznaczony będzie na dalszy rozwój bloga: https://pomagam.pl/xx9pbm26

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów