Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 29 lutego 2016

Ted Nemeth - wywiad

Płyta ''Ostatni krzyk mody'', zespołu Ted Nemeth wywołała u mnie ogromne zaskoczenie, zaciekawienie i wiele świetnych uczuć. Każda z piosenek tworzy różne historie, które możemy w dowolny sposób zinterpretować, a duża doza abstrakcji i ciekawego języka, wprowadza słuchacza w inny świat, stworzony przez Tedów. Samą muzykę można uznać, za garażowe granie, które jest przeplatane dźwiękami syntezatorów oraz dobrymi motywami gitarowymi. Chłopaki z Ted Nemeth zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań, które dla nich przygotowałem.

DI:  Czytałem kiedyś wypowiedź Patryka na temat historii zespołu. Podobno pojechaliście na kajaki i postanowiliście pograć razem po powrocie. Jak było naprawdę? 

PIETRZAK: tak było naprawdę.

DZIWORSKI: Najlepsze zespoły zaczynają na kajakach

DI: W waszych tekstach jest masa przeróżnych wątków. Natomiast najczęściej jest mrocznie, smutno i dosadnie. Dlatego, Ted Nemeth to pesymiści, czy raczej realiści? Ukazujecie w tekstach rzeczywistość, która was otacza? 

PIETRZAK:Ja jestem wszystkimi trzema typami naraz, w zależności od okoliczności. Jestem raczej typem histeryka. Jak jest źle to jest tragicznie, jak jest dobrze to jest euforia. Lubie opisywać rzeczy dookoła siebie, ale niektóre nie są prawdziwe tylko powstały  mojej głowie.

 GIBKI: Nie zastawiam się słuchając piosenki czy podmiot liryczny to pesymista, optymista czy realista. Dobry tekst nie jest na tyle oczywisty by szukać takich uogólnień. Każda komedia jest na swój sposób tragiczna. I odwrotnie.
     
     DI: Nie mogę ukrywać, że piosenka ''Nożownik'' jest jedną z moich ulubionych. Zastanawia mnie czy historia o nożowniku jest prawdziwa, czy jest to po prostu kreacja waszej twórczości? 



PIETRZAK: jest to prawdziwa historia morderstwa na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Rozłożyliśmy płytę na czynniki pierwsze dla portalu FYH, tam znajdziesz znaczenia numerów „Ostatniego Krzyku”.

DZIWORSKI: Na tą piosenkę złożyło się dośc sporo emocjonalnych rzeczy. Myślę że oparcie jej na prawdziwej historii nożownika który zabił na Piotrkowskiej jest dobrą klamrą która spina całość numeru.



DI: Jakiej muzyki słucha Ted Nemeth? Czy to czego słuchacie wpływa jakoś na waszą twórczość jest inspiracją? 

PIETRZAK: Słucham dużo muzyki. Dużo jeżdżę, więc zaopatrzyłem się w spotify premium. Jest zajebiście wygodne. W domu mam winyle. Ostatnio Howlin’ wolf, Billie Holiday, dopiero niedawno odkryłem Marcy Playground, powrót do LCD Soundsystem, Bardzo fajne broadcasty Nirvany wrzuciło spotify, super wykony na żywo. Mega się jaram tez Hoszpitalem z Poznania, nagrywają właśnie płytę w Łodzi. Kumplujemy się z nimi.

DZIWORSKI: Najbardziej i chyba niezmiennie od długiego czasu – Autolux. Słuchamy też dużo polskiej muzyki. Jestem zakochany w drugiej płycie Blisko Pola.

GIBKI: Ostatnio The Stooges, Courtney Barnett, Nick Cave and the bad Seeds, singiel Dawiada Podsiadło (W dobrą stronę), i nie mogę się uwolnić od płyt „Dobranoc” Lecha Janerki i płyty „I ching” Morawski/Waglewski/Nowicki/Hołdys . 

DI: Czy otoczenie, a dokładniej miasto Łódź, bo dużo go w waszej muzyce jest waszą inspiracją, wpływa na tworzenie, układanie historii? 

PIETRZAK: Tak, wpływa.

DZIWORSKI: Paweł Cieślak powiedział, że to kwestia powietrza w tym mieście. Ma racje

GIBKI: Połowa zespołu mieszka stale w Łodzi, Wojtek mieszka w Mętkowie pod Krakowem, a Patryk dzieli swój czas między Łódź a Warszawę. Jest to jakiś czynnik środowiskowy, który kształtuje postawy, a one mają wpływ na muzykę. Chyba nie gramy muzyki, która miała by być pozbawiona tego elementu, na rzecz kosmopolitycznego zglobalizowania.



DI: Dlaczego akurat Ted Bundy i Richard Nemeth widnieją w waszej nazwie? Jest to przypadek, czy wiążę się z tym jakaś historia? 

PIETRZAK: Samo powiązanie ich to przypadek. Znałem postać bundyego wcześniej, a w jakimś pornosie na sali było zestawienie największych morderców i najgłupszych patenciarzy. Połączyliśmy to. 


DZIWORSKI: Ładne razem brzmią też.




GIBKI: To czysty przypadek.

DI: Jak minęła wam praca nad płytą? 

 DZIWORSKI: Praca nad albumem poszła szybko dzięki podejściu Pawła Cieślaka. Nie jesteśmy wirtuozami, robimy błędy które oczywiście można poprawiać przez co wydłuża się czas pracy, ale cały myk polega na zastanowieniu się czy warto to robić. Nie baliśmy się niczego, byliśmy raczej ciekawi pewnych nieszablonowych rozwiązań. TOTALNIE nie byliśmy przygotowani na sposób pracy w Hasselhoff Studio i to jest piękne.




    GIBKI: Praca nad albumem to ekscytujący czas. Szkoda, że taki krótki bo było bardzo fajnie, a ten krótki czas narzucał pewien rygor i spontan za razem. Było mało powtórek, a przy odsłuchiwaniu opadały nam szczeki.
     
     DI: Jako młody zespół macie trudności obecnie na rynku muzycznym? 

DZIWORSKI: Tak, chyba każdy wie jakie

GIBKI: Nie mamy trudności. Jesteśmy na etapie pracy. Akceptujemy to.
   
     DI: Jak wygląda tworzenie od kuchni w zespole? Przygotowujcie numery wcześniej i staracie się je dopracować, czy raczej stawiacie na luźne schematy i improwizacje?
  
     DZIWORSKI: Przygotowujemy ile możemy a potem studio to weryfikuje. Wtedy niektóre rzeczy zmieniamy lub usuwamy

    GIBKI: Nie jesteśmy zespołem który wszystko wyimprowizuje. Potrzebny jest szkielet wokół którego się dalej pracuje. Rdzeń melodii, akordów i tekstu przynosi Patryk. Aby zrobić z tego piosenkę gramy, słuchamy, poprawiamy, zmieniamy. Aż osiągniemy pożądany rezultat.  Dużo gadamy i każdy dokłada swoje pomysły.
      
     DI: Już na koniec. Jakie jest wasze największe marzenie? 
  
     GIBKI: Duża trasa koncertowa, kluby pełne ludzi, a film dokumentalny o zespole dostaje nagrodę na Sundance.

DZIWORSKI: Nie potrafię tego powiedzieć. Staramy się nie marzyć tylko zapierdalać.









Czytaj dalej »

Moja lista blogów