Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 6 listopada 2015

Semantyka - Cisza

Odkrycia możemy podzielić na te małe i na te większe oraz na te bardziej lub mniej znaczące. Moje odkrycie nie jest czymś wielkim, ale na pewno jest czymś znaczącym, jeżeli spojrzeć na to oczami fana muzyki. Mianowicie moje małe, lecz bardzo ważne odkrycie to zespół Semantyka, który pochodzi z Łodzi. Ostatnimi czasy wydał on album, który bardziej przypomina EP-kę – sam do końca nie wiem... Jest to dziełko, na które natknąłem się zupełnie przypadkiem – i bardzo dobrze, bo gdyby nie przypadek, możliwe, że nigdy o istnieniu Semantyki bym się nie dowiedział.





Na pierwszy ogień leci okładka, która prezentuje się nadzwyczaj skromnie. Minimalizm, spokój i harmonia są w zasadzie walorami tej okładki, według mnie całkiem udanej i pasującej do zgromadzonego na płycie materiału muzycznego. Czasem lepiej odstąpić od przesady, jedynie lekko zarysowując to, z czym za moment będziemy mieć do czynienia. Naprawdę korzystniej dostać zagadkę z wierzchu i rozwiązać ją po zajrzeniu do środka niż od razu otrzymać gotowe rozwiązanie.



Szybkim krokiem przejdę teraz do muzyki, którą śmiało można określić jako głośną ciszę. I właśnie owo określenie łączy wiele aspektów płyty: sam zespół, muzykę, okładkę etc.

W przypadku recenzowanej przeze mnie płyty muzyka jest głośną ciszą, która nie ma jednak nic wspólnego z hałasem, i to z tego krążka pan Piotr Rogucki powinien zaczerpnąć sposób obchodzenia się z elektronicznym brzmieniem. Po pierwsze nie spotkamy tutaj natłoku fonii, wyzwalającego mało przyjemne uczucie zagubienia i chaosu. Tym samym łatwo przeniknąć do sedna muzyki. Brzmienia nie trzaskają do drzwi, a zaledwie lekko w nie pukają. Po drugie muzyka gitarowa świetnie łączy się z nowoczesnością, wszystko z kolei podkreśla wyrazista linia basowa.





Motywy wykorzystane w utworach tworzą niezwykły, emocjonujący klimat, w którym mam ochotę pozostać jak najdłużej, zagłębiając się w kolejne rejony dźwięków. Co ciekawe, podczas pierwszego odsłuchania krążka muzyka wydawała mi się dość monotonna, jednak z każdym kolejnym odtworzeniem płyty odbierałem ją nieco inaczej i wyczuwałem całkiem inne smaki.



Mógłbym porównać ją tutaj do whisky, która z każdym łykiem zapewnia nam zupełnie inne odczucia. Niemniej jeżeli spróbujemy jej nie w porę lub za szybko, bez odpowiedniego delektowania się nią, możemy spotkać się z rozczarowaniem, a wtedy odstawimy ten trunek, nie dając mu już drugiej szansy. Podobnie jest z tym krążkiem: każdemu radzę posmakować go przynajmniej dwa razy, aby muzyka mogła wywołać w nim różne odczucia i emocje.


Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, dostrzegam duże podobieństwo z zespołem The xx, który osobiście uwielbiam – według mnie tak właśnie jak u nich powinny brzmieć instrumenty połączone z elektroniką. Udaje się to osiągnąć również Semantyce, która świetnie łączy ze sobą dwa światy muzyczne, bez fundowania nam przy tym zbędnego wrzasku oraz zgubnego galimatiasu







Wokalistką zespołu jest pani Alicja Migda, dysponująca głosem, który okazał się dla mnie niemałym zaskoczeniem za sprawą jego niskiego brzmienia – spowodowało ono, że gdyby nie słowa, z których wynikało, iż chodzi o kobietę, byłbym przeświadczony, że piosenki wykonuje mężczyzna.

I na tym kończą się superlatywy. Teraz niestety będzie pod górkę. Wokalistka według mnie za mało raczy nas śpiewem, rezygnując z niego na rzecz recytowania. W efekcie otrzymujemy coś na wzór poezji śpiewanej. Linie melodyczne są jak na moje ucho zbyt do siebie podobne, prawie identyczne. Ma to w sobie pewien urok, który niekoniecznie wychwycą wszyscy słuchacze. Co prawda jednolitość ta czyni z poszczególnych historii jedną wspólną opowieść prezentowaną w kilku odmiennych sceneriach, jednak na ogół jest to minus, ponieważ monotonna melodia może znużyć.



Minusem jest też stonowanie wokalu, skutkiem czego ani mnie on nie uniósł, ani nie zdołał pogłębić przeżywanych doznań. Czyżby był to celowy zabieg związany z wciąż powracającym na płycie wrażeniem ciszy? A może tylko wynik zwyczajnego braku „wyrobienia muzycznego”, bo jak wiemy, zespół jest bardzo młodym tworem.


Co do tekstów, w większości są naprawdę mocno liryczne. Da się to wychwycić przy drugim czy trzecim odsłuchaniu, gdyż tak samo jak przy muzyce, tak i przy słowach potrzeba czasu, aby w utworach na pozór schematycznych odnaleźć  niepowtarzalne subtelności





Podsumowując: mimo drobnych niedociągnięć jest to album, który zapada w pamięć. Kiedy się go słucha, chce się jeszcze więcej i więcej. Niestety zostaliśmy uraczeni tylko sześcioma utworami, ale i one smakują wybornie. Pozornie kolejny z wielu mało wyrazistych krążków, skrywa on jednak wiele nietypowych rozwiązań, czym przykuwa uwagę. Nie ma tu natłoku, w którym poruszalibyśmy się jak po śnieżnych zaspach. Przeciwnie: otrzymujemy coś świeżego i lekkiego, gdzie połączenie nowoczesności z gitarami daje wspaniałe brzmienie.
Z czystym serduchem daję płycie 7/10. To na dobry początek przede wszystkim za odejście od schematu, celne połączenie elektroniki z gitarami oraz brzmieniowe wyciszenie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś usłyszę o Semantyce.


Recenzja, 

Przemek Ustymowicz 

Korekta, 

Mariola Rokicka 


link do płyty za darmo: https://play.spotify.com/album/3iEfqPJToCBF7CfZqgYpr2



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów