Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 20 listopada 2016

Fonetyka - Ciechowski [Recenzja]

Fonetyka, jak wszyscy wiemy, a może i nie, to jeden z działów lingwistyki, który zajmuje się dźwiękami ludzkiej mowy. A oprócz tego Fonetyka to zespół, który podjął się nie lada wyzwania. Otóż mój imiennik wraz z zespołem uczynili materiałem twórczym na swoją nową płytę wiersze wybitnej osobowości, jaką był Grzegorz Ciechowski. Wcześniej zajmowali się tekstami Andrzeja Bursy i Rafała Wojaczka, artystów równie jak Ciechowski wyjątkowych i kontrowersyjnych. Co udało się stworzyć Fonetyce? Sprawdźmy to!


Okładka jest prawdziwą gratką dla kolekcjonerów i innych osób, które uwielbiają sztukę. Zwariowany miszmasz, gdzie pierwszą rolę gra natura: noc, księżyc, dokoła czerwone maki, węże, grzyb, a na środku piękne ćmy. Słowem: piękna oprawa. Od płyty Julii Marcell pt. „Proxy” nie widziałem ładniejszej okładki. Buduje ona klimat, który towarzyszyć będzie całej płycie. Cudo, cudo!

Dzisiaj może zacznę od warstwy tekstowej. Jak wiemy, Ciechowski, znany chyba najbardziej z zespołu Republika, no i z Obywatela G.C., pozostawił po sobie niezapomniane teksty. Choć nie pamiętam czasów, w których tworzył, zdarzało mi się zasłuchiwać w jego kawałkach z ogromną namiętnością. Podziwiałem go za to, że potrafił ironicznie ukazywać rzeczywistość i bawić się słowem, ucząc jednocześnie pokory. Kiedy słuchałem słów piosenki „Nie pytaj o Polskę”, przeżywałem autentyczne wzruszenie, „Że nie ma dla mnie innych miejsc”. Wiedziałem zatem, ile trudu wymaga „ubranie” poezji w muzykę, szczególnie gdy są to teksty Ciechowskiego – polskiej ikony muzyki rockowej. 


Przemek Wałczuk bardzo dobrze wywiązał się z tego zadania. Czasem może słowa tracą rytm i melodyczność, jednak jest to mało słyszalne, zresztą od absolutnej regularności istotniejsze jest wrażenie niewymuszoności. Tematy są różnorodne. Płyta zaczyna się od piosenki pt. „To nie ja”. Ciechowski zawsze powtarzał, że kiedy pisze wiersze, ogarnia go jakaś siła, która daje mu natchnienie – i to właśnie jest treścią tej piosenki. Oprócz tekstów autotematycznych na płycie znajdziemy teksty z egzystencjalnymi refleksjami („Kropla” ze słowami: „Podobno my też, kiedy umieramy, spadamy tak w niebo. Zapominając, w końcu sobie stajemy się Bogiem”) czy kawałki o tematyce religijnej -‘’Spowiedź’’ – tekstowo jest to w mojej ocenie jeden z najciekawszych numerów na krążku. 
Polecam też pochylić się nad utworem „Remote Control”
To ciekawy tekst jakby przygotowany na różne nastroje odbiorców i otwierający tym samym różne drogi interpretacyjne. Każdy z nas może zobaczyć w nim coś innego. Oprócz tego niecodziennym smaczkiem jest to, że utwór śpiewa m.in. córka Ciechowskiego.


O ile tekstowo udało się Fonetyce osiągnąć wysoki poziom, o tyle muzycznie brakuje najzwyczajniej większego kopa, ostrości, która na pewno nie umniejszyłaby lirycznych wartości prezentowanych piosenek.
Fonetyka, natomiast zadbała o ciekawy klimat, dość psychodeliczny oraz dekadencki, tak aby muzyka wtapiała się w teksty, eksponowała je i robiła bardziej za otoczkę, ciekawe tło niż za motyw przewodni. Dlatego momentami wydaje się, że jest dość monotonnie pod względem brzmień, jednak nie na tyle, aby znudzić się płytą po odsłuchaniu np. trzech pozycji. Gitary są subtelne, raczej grane na raz, dopiero w refrenach słychać mocniejsze dźwięki. Oprócz tego mamy dużo rozkładanych akordów i parę melodycznych, jednak pozostających w smutnych klimatach, motywów. Do gitary nienachalnie przygrywa bas, a do niego perkusja – można by powiedzieć, że nic specjalnego, ale taką koncepcję mieli muzycy i to doceniam. Klimat muzyki jest ciekawy, deszczowy, wieczorny. Mało tutaj pogodnych dźwięków. Jest to materiał bardziej do przemyśleń niż do rozrywki. 


Wydaje mi się, że gdyby do tych standardowych elementów muzycznych dołożone zostały jakieś interesujące syntezatory, może nawet syntetyczny bas, który nadałby wyraźnych rysów oraz harmonii, wszystko nabrałoby ciekawszego wydźwięku. Materiał na pewno nie jest koncertowy, dlatego nie wiem, jak będzie wyglądała promocja płyty, lecz myślę, że znajdą się koneserzy takich klimatów z brakiem przesterów, szybkich i dźwięcznych solówek oraz tempa, gdzie wszystko to zamienione zostało na delikatne, wyciszone, smutne dźwięki.
Wokalnie – powiem krótko: Przemek Wałczuk wypadł dość jednostajnie, jednak miał przed sobą niełatwe zadanie. Sądzę, że czasem niepotrzebnie ucieka się do stylu Ciechowskiego i stara się barwą trochę do niego upodobnić, ponieważ  jest to nie do odtworzenia.



Ocena moja nie będzie najwyższa, bo album ten ode mnie do dziennika dostaje ocenę 6/10 punktów. Jednak doceniam inicjatywę i podjęcie się trudnego zadania starcia nieco kurzu z postaci uznanego artysty. Na pewno punkcik wskakuje za okładkę, która jest przecudowna i nie mogę się na nią napatrzeć. Niestety ucieka troszkę punktów za brzmieniową monotonię. Z mojej strony chcę jeszcze życzyć zespołowi dużo ciekawych pomysłów, odgrzebywania więcej takich perełek i tworzenia z nich dobrych numerów. Powodzenia! 

Recenzja - Przemek Ustymowicz
Korekta - Mariola Rokicka 
Link do albumu: https://play.spotify.com/album/6sW4E3NJTFVDWDIYQN2CVK
Zachęcam do wsparcia w zbiórce, przeznaczonej na rozwój bloga: https://pomagam.pl/xx9pbm26

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów